"Rzymianie powtarzali, że matką wiedzy jest powtarzanie (Repetitio est mater studiorum) oraz że rzeczy powtórzone podobają się (Bis repetita placent). Z kolei buddyjski mędrzec Śantidewa przekonywał, że nie ma rzeczy, w której z czasem człowiek nie mógłby nabrać wprawy. W tej starodawnej mądrości kryje się prawda o neuronalnym podłożu uczenia się. Systematyczne powtarzanie danej czynności sprawia, że połączenie między neuronami, odpowiadające za tę czynność staje się mocniejsze, dzięki odpowiedniej pobudliwości oraz trwalsze dzięki przyłączaniu się kolejnych neuronów...." - fragment z artykułu.
Dlaczego taki wpis na blogu PITS? Jest wiele powodów, ale o niektórych już zapomniałem, gdy zacząłem pisać :) Zostały dwa (+ciut) tygodnie do turnieju. Jako organizator powinienem o wszystkim pamiętać, ale zdaję sobie sprawę, że może mi coś umknąć. Co roku wielkim wyzwaniem jest zbieranie funduszy. W tym roku nagrody są większe, czas ucieka a na zrzutce 1177 PLN. Kwota 7500, to tylko nagrody finansowe, ale oprócz tej kwoty dochodzi wiele innych wydatków, może nie są to proporcje góry lodowej, ale trochę tego jest. Załóżmy nawet, że wszystko się zepnie, to ... zapisuję, tu sobie, żeby 3. maja "opieprzyć" szachistów :) Co roku "opieprzam" i co roku to samo :) Generalnie "ospałość" ... a chociaż by się zapisali wcześniej. Widziałbym 250 zgłoszeń, to byłbym spokojny o finanse i martwiłbym się tylko drobiazgami. Oczywiście jest też inne rozwiązanie - zjawia się "tajemniczy" sponsor i daje 25.000 PLN, wtedy można by nawet z wpisowego zrezygnować. W dniu, gdy powstaje wpis, jest w obu turniejach 29 zgłoszeń. Są turnieje, gdzie taka frekwencja byłaby uznana za znakomitą. Dla PITS byłaby to klęska. Szachiści ociągają się z zapisywaniem na listę startową i ociągają się z propagowaniem informacji o PITS. Pod każdym wpisem na tym blogu jest przycisk do udostępniania. Odnoszę wrażenie, graniczące z poczuciem pewności, że jeszcze nikt (oprócz mnie) nie udostępnił takiego wpisu. Nawet już po moim udostępnieniu w social mediach, nie widać (oprócz wyjątków) większej aktywności szachistów. Można zatem stwierdzić, iż szachistom nie zależy na popularności. Jednak jak nie będzie popularności, to nie będzie sponsorów. Jak nie będzie sponsorów, to nie będzie nagród. Już prawie kończę. Przyszło mi dzisiaj do głowy, żeby skonstruować taki ... kalkulator/kreator nagród. Załóżmy, że pierwszą nagrodę (w XXVI edycji) ufunduję sam, natomiast dalsze nagrody będą już wyliczane (z opracowanego algorytmu) w zależności od zebranych środków. Takie rozwiązania są już stosowane, zatem nie jest to jakiś super-wynalazek. Ja cały czas zachęcam czytelników tego bloga do interakcji. Proponuję, żeby w komentarzach przedstawić własne zdanie na temat nagród. W ankiecie o książkach od Heliona cisza (brak zaangażowania), w licytacji medalu cisza (brak zaangażowania), na zrzutce cisza ... oby "przed burzą" (w sensie ulewy wpłat) etc. etc. Wczoraj był wpis o turnieju w Łeknie. Odwołam się do tego turnieju. Poznałem tam warcabistę - Leszka Łysakowskiego [chyba, bo już dobrze nie pamiętam :) ] Taki naprawdę "świetny gość", bardzo pozytywnie go odebrałem. Gdy tylko podszedł do stolika sędziowskiego, świetnie nawiązał kontakt, natychmiast skrócił dystans. Starał się, bez narzucania, "inspirować". Podpowiadał (jak sprawdziłem, też jest sędzią warcabowym) jak budować nastrój, napięcie, klimat. Byli tam również inni ciekawi ludzie (wiadomo szachiści/warcabiści) i nie sposób wymienić wszystkich (chociaż nie był to aż taki duży turniej). Rozmawiałem również z IM Krzysztofem Chojnackim, który grywał i wygrywał w Wapnie i niby teraz też się wybiera. Normalnie wygląda na bardzo cichego i spokojnego (K.Ch.), ale jak zacząłem z nim rozmowę o partii GM Jacka Tomczaka o tej z bandowym pionem i "złym" gońcem (na MP 2023') ... zaraz się otworzył, wręcz "zapalił" i zaczął mi wyjaśniać niuanse różnych końcówek, że jak z pionem to wygrana, a jak bez, to przegrana. No zupełnie nie ten sam człowiek, dopiero wtedy można było poczuć, że to człowiek z tytułem mistrzowskim. Mnie się (jak pewnie każdemu) już nie chce, ... ale co tam, dalej walczę, ... uciekam przed sklerozą :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz